środa, 28 marca 2012

Wewnątrz: Gość znad sufitu

"W nocy, gdy cały dom już śpi,
Stukostrachy, Stukostrachy stukają do drzwi.
Chciałbym stąd uciec, lecz boję się,
że Stukostrach zabierze mnie."
                                  Stephen King "Stukostrachy"

   Będąc chorym, kilka dni temu zapisałem jakoś dwie strony tekstu do Wewnątrz. To niesamowite, tym bardziej, że jeszcze niedawno zwierzałem się koleżance, że nie mogę wyjść z fabularnego kąta. Nie dość, że udało się dociągnąć ten problematyczny rozdział do końca (no... jeszcze trzy akapity), to doskonale wiem, jak napisać kolejny i jeszcze jeden, i wreszcie podjąłem decyzję o zakończeniu, które mimo, że jest już napisane, to jeszcze nie do końca się uformowało - zapewne będę nad nim siedział jeszcze nie jeden wieczór. Tymczasem zapraszam cię do przeczytania nowego fragmentu.

Picture by Arkadia 

piątek, 23 marca 2012

Po ciężkim dniu...

   Jako, że jest bardzo prawdopodobne, iż niebawem zasilę rzeszę bezrobotnych w Polsce, pomyślałem, czy może warto by spróbować przelać wszystkie swoje siły fizyczne i psychiczne na pisanie, skoro dotychczasowy cel nie docenił zarówno ich obecności, jak i tej obecności skutków... I nie chodzi tutaj tylko o blog, moją książkę i opowiadania, ale również o pracę magisterską, której nawet nie zacząłem pisać. Oczywiście stan rzeczy, który obecnie tak gnębi moją świadomość, nie dając mi spać, gdyby się już dokonał bardzo ułatwiłby mi pozostałe obowiązki. Jest jednak druga strona medalu... Całe moje dotychczasowe życie zawodowe stałoby się przeszłością. Wszystkie sukcesy i jeden upadek przeszłyby do historii. Straciłbym możliwość działania z ludźmi wspaniałymi, oddanymi swoim celom i wierzącymi, że to co robią, to coś ważnego i dobrego. Może Cię to dziwić, że słowa te dotyczą marketu - prawdziwej maszynki do robienia pieniędzy - ale prawda jest taka, że tam na dole wygląda to bardziej jak rodzina, albo paczka dobrych znajomych, która pomaga sobie w ciężkich chwilach.

środa, 21 marca 2012

Herbata z wiśniówką na górskim szczycie

   W tym roku zawitałem wraz z grupą wspaniałych ludzi w Zakopanem. Atrakcji było co niemiara, a do tego dałem mojemu ciału chyba jeden z większych wycisków w życiu, ucząc się jazdy na desce snowboardowej. Bawiliśmy się od wczesnego (jak na urlop) rana, aktywnie przez cały dzień, aż po noc. Pobudka, stok, zwiedzanie, obiad, zwiedzanie, stok, piwo, spać. Mimo, że generalnie co wieczór byłem padnięty, wypocząłem przez tamten tydzień jak nigdy. Ze względu na ilość pozytywów, jakich doznaliśmy chcemy zawitać w polskich górach ponownie za rok.
   Oprócz wszelakich atrakcji, w pamięci zdecydowanie pozostaną wszystkie knajpy i restauracje, które mieliśmy okazję odwiedzić, wraz z całą plejadą niesamowicie pysznych potraw i napojów.

sobota, 17 marca 2012

Recenzja: Demony

   Spragniony mocnych wrażeń i godnego następny Egzorcysty od lat wyczekuję filmu, który gotów byłby mnie wystraszyć. Niechaj chociaż swoim klimatem sprawi, że włosy na moich rękach staną dęba, niech chociaż serce zacznie szybciej bić - tylko tyle bym chciał. Doczekałem się jedynie dwa razy: w 1999 roku na ekrany kin wyszły Stygmaty reżyserii  Ruperta Wainwrighta, oraz sześć lat później, kiedy pojawiły się Egzorcyzmy Emily Rose spod dyrekcji  Scotta Derricksona. Oczywiście zarównano jeden jak i drugi obraz, to inny rodzaj przekazu, jednakże obydwa dzieła warte są co najmniej dwóch godzin z naszego życia.

The Devil Inside (kadr z filmu)

czwartek, 15 marca 2012

Wewnątrz: Omamy w auli

   Zastanawiałeś się kiedyś czytelniku, czy zdobyty sukces, osiągnięty cel, nie jest tak naprawdę furtką do przepaści? Ostatnio zastanawiam się nad tym dość dużo... Mniejsza o to, nie chcę tu przed Tobą narzekać! Dlatego chcę dzisiaj opublikować coś od siebie. Jeśli mnie znasz, to być może już to czytałeś, gdyż jest to jeden z moich ulubionych kawałków, które napisałem. Cześć pierwszego rozdziału, roboczo zatytułowanego opowiadania Wewnątrz.
   Pewnie kiedyś pokażę Ci wszystko, każdy akapit i każde zdanie. Póki co zatrzymam się jedynie na tym co poniżej i... i jeszcze jednym, co do wyboru którego nie mogę się zdecydować.

niedziela, 11 marca 2012

Przystań Snów - reaktywacja

   Minęło 10 lat od kiedy po raz pierwszy pomyślałem, że mógłbym napisać cokolwiek sensownego. Niedługo po tym, pojawiła się Przystań Snów, mój pierwszy i jedyny działający blog. Pamiętam, jakby to było wczoraj: jego pierwsze kolory osadzone były w czerwieni wina, a na szczycie w czytelnika wpatrywało się czerwone oko osadzone w bladym, szarym oczodole. Tak sobie to wówczas wymyśliłem. Mniej więcej w połowie ponad trzyletniego istnienia, blog zmienił barwy na bardziej stonowane, mniej krwiste i krzyczące. Na czarnym podkładzie jawiły się niebieskie litery, odcieniem przypominające wieczorne niebo, a u szczytu stała piękna, rysowana, drewniana przystań.

Najczęściej czytane w ostatnim miesiącu