czwartek, 26 września 2013

Jaki był Twój najbardziej przerażający senny koszmar?

   Czy zastanawiałeś się kiedyś, drogi czytelniku, jaki był Twój najkoszmarniejszy sen? Czy śniłeś o czymś co Cię tak przeraziło, że obudziłeś się zlany potem, drżący, wrzeszczący na całe gardło? Jak biło wówczas Twoje serce? Czy byłeś w stanie później zasnąć?
   Nauczyłem się kiedyś zapamiętywać sny nieco lepiej niż większość ludzi. W zasadzie od dziecka nie miałem z tym większych problemów. W moim przypadku prawie nigdy nie działała zasada im więcej czasu minie od obudzenia, tym mniej ze snu pamiętasz. Jeśli obudziłem się i pamiętałem senne mary, to treść snu się nie rozmywała. Do dzisiaj pamiętam część z tych ciekawszych snów – czasami lepiej, czasami nieco gorzej. Pamiętam też, że przeważnie lubiłem opowiadać o swoich snach. Zawsze uważałem je za ciekawe i mogące zainteresować słuchacza. Dlatego dzisiaj opowiem o dwóch koszmarach, których nigdy bym nie chciał śnić ponownie.
   Właściwie powinienem wyjaśnić, że poza nielicznymi zdarzeniami, nigdy nie reagowałem na te negatywne sny wybuchowo. Przeważnie budziłem się, jak większość z nas, w kulminacyjnym momencie okropnej przygody, z sercem bijącym nieco szybciej, czasami wciągając gwałtownie powietrze. Nie zdarzało mi się krzyczeć, machać rękoma, rzucać się na łóżku, czy jęczeć z przerażenia przez sen. Część snów chciałem zapamiętać, część wręcz zapisać – nigdy jednak się ich nie bałem. Owszem bywały wyjątki. Choćby historia z czerwonymi ślepiami zza okna, o której może kiedyś jeszcze wspomnę. Jednakże po przebudzeniu nie było przerażenia, bywała nutka strachu, ale nigdy nie było czystego przerażenia.
   Do czasu. Bo jak już się przytrafiło, to dwukrotnie w przeciągu tygodnia. Jeśli mnie znasz, to wiesz, że… powiedzmy, iż mam drobne problemy z obecnością pająków w najbliższym otoczeniu. Oczywiście małe, chuderlawe pajączki są słodkie i śliczne (?!), ale większe, owłosione… nie! Właściwie nie wiem skąd się wziął ten problem. Okazało się, że to stworzonko przyczyniło się do pierwszego największego sennego koszmaru w moim dotychczasowym życiu.
   Spałem sobie pewnego razu niewinnie, aż tu nagle znad sufitu spadł na mnie pająk. Nie byle jaki, bo większy ode mnie! No i karuzela zaczęła się kręcić. Zacząłem się wybudzać; część mnie jeszcze spała, a część właśnie się budziła. I w tych okolicznościach zacząłem wrzeszczeć. Żeby było ciekawiej, zupełnie jak w hollywoodzkich produkcjach zacząłem się podnosić z łóżka, aby usiąść, lecz niewybudzony mózg, który jeszcze śnił przeniósł mój ruch do snu i zinterpretował go odpowiednio. We śnie, opleciony grubymi, owłosionymi szponami, właśnie byłem porywany ku górze! Mój krzyk był tak głośny i przeciągły, że w sekundę całkowicie mnie wybudził i przy okazji całą kamienicę również.
   Mamy więc tutaj wszystkie przejawy najkoszmarniejszego snu życia według scenarzysty horrorów: zerwanie się ze snu do pozycji siedzącej, spływający pot, szybki oddech, serce bijące w ogromnym tempie i oczywiście wrzask. To wszystko spowodowane jedynie przez zwykłego pająka olbrzyma. Cóż, dotychczas myślałem, że jeśli mi się przydarzy coś takiego, to będzie to co najmniej spowodowane choćby przez Freddy’ego Kruegera…
   Coś musiało wówczas być na rzeczy, ponieważ niecały tydzień później śniłem prawdopodobnie najstraszniejszy koszmar w życiu. Dlaczego piszę „prawdopodobnie”? Otóż kompletnie nic z niego nie pamiętam! Skąd więc wiem, że koszmar ten stanął na najwyższym podium? Ponieważ do dzisiaj, nie zdarzyło mi się nigdy więcej być tak irracjonalnie przerażonym.
   Z ciemności nieświadomości wyrwał mnie ponownie własny krzyk. Doskonale pamiętam, że byłem wręcz przerażony: zarówno pająk, jak i sam Freddy Krueger mogli się schować. Szybko uświadomiłem sobie, że nie leżę w łóżku, a biegnę. Wrzeszczałem i biegłem do pokoju moich rodziców (to nie jest śmieszne!). Moja świadomość w pełni pojawiła się w chwilę później, kiedy upadłem na podłogę u rodziców (którzy swoją drogą musieli być równie wystraszeni co i ja). Moje myśli były skołatane, ciało mokre, trząsłem się cały, a moje serce jeszcze nigdy nie biło tak szybko. Przez chwilę pomyślałem nawet, że pewnie zaraz dostanę jakiegoś zawału. W gardle miałem wielką gulę niepozwalającą mi przełknąć śliny i utrudniającą oddech. Ryczałem, jak niemowlak z zasranym pampersem!
   Kiedy wreszcie się uspokoiłem, wróciłem do własnego łóżka. Byłem wyczerpany, jakbym przez całą noc biegał. Po moim śnie został niestety ogromny niepokój i strach. Miałem problem z zamknięciem oczu, ale również bałem się mieć je otwarte. Uporczywie wpatrywałem się w ogarnięty ciemnością narożnik pokoju, a znowu panicznie unikałem kontaktu wzrokowego z moim odbiciem w dużym lustrze na szafie. Zesztywniały ze strachu zasnąłem około dwóch godzin później.
   Do dzisiaj nie pamiętam co mi się wówczas przyśniło. Myślę, że to dobrze, skoro nie znając treści snu byłem tak wystraszony, to co byłoby, gdybym ją znał? A Ty? Możesz pochwalić się równie ekspresyjną reakcją na koszmar?


Zobacz również opowiadanie o Dance i jej wieczornym spacerze na Cmentarne Wzgórze!


5 komentarzy:

  1. A ile Tyś miał wtedy lat, drogi Autorze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było całkiem niedawno. Jakoś 23-24 przeżytych wiosen. Teraz, po kilku latach jak sobie przypominam samo wrzeszczenie to mi się śmiać chce, ale wtedy zupełnie nie było mi do śmiechu.

      Usuń
  2. Taką ekspresyjną reakcją nie mogę się pochwalić, ale trochę inną. Jakiś czas temu miałam serię makabrycznych snów, w sensie, że a to komuś głowa odpadła, a to wnętrzności wypłynęły, itd. Razu pewnego przyśniło mi się, że byłam z kimś na miejscowym kąpielisku, a tam zaczepiał nas jakiś facet, zrobiło się groźnie i niewesoło, a potem jakoś tak się stało, że ten gość nie żył. Spanikowana nie bardzo wiedziałam co zrobić, więc jedynym logicznym (?!) rozwiązaniem, jakie przyszło mi do głowy było schowanie ciała u mnie w domu, w szafie, która generalnie stoi, bo stoi i otwiera się ją raz na kilka lat. Tak też zrobiliśmy. No i wszystko było na tyle realne, że po przebudzeniu pierwszą moją myślą było: "to się dobrze skończyć nie może" i "jak ja się wytłumaczę rodzinie". Chwilę mi zajęło zanim doszło do mnie, że to był tylko sen.
    Ja mam raczej tak, że szybko zapominam moje nocne przygody, no ale ten sen siedział mi długo w głowie.

    No, a całkiem niedawno moja babcia postanowiła otworzyć tę szafę. To była baaaaaaaaardzo długa sekunda, w której najpierw mój mózg postanowił przywołać tamten sen, ale jeszcze bez świadomości tego, że to był TYLKO sen...

    Serio, czasem się zastanawiam, gdzie się podziewa mój rozum, kiedy nie jest na swoim miejscu ;)

    Beata

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdjęcie tej buźki jest jak z horroru. Gdzie je zrobiłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Zdjęcie zrobione w katakumbach jednego z Poznańskich kościołów. Nie pamiętam niestety, w którym dokładnie.

      Usuń

Najczęściej czytane w ostatnim miesiącu