wtorek, 19 listopada 2013

Przypadkowy post #3

   Jakiś czas temu miałem okazję znowu pobawić się w fotografa. Mam takich dobrych znajomych, którzy lubią (albo tylko udają, że lubią) czasami stanąć przed obiektywem. I póki co są najbardziej wdzięcznymi obiektami, które fotografowałem - wytrzymują moje amatorskie jęczenie o jeszcze jedno zdjęcie, bo wcześniejsze nie wyszło, jest z nimi wesoło i w ogóle zdjęcia z nimi wychodzą bardzo fajnie.
   Tym razem mogłem poćwiczyć swoje umiejętności na Monice w ciąży i jej mężu Jarku. Nie dość, że się świetnie bawiłem, to wyszło z tego coś ładnego... jak na amatora oczywiście. Cieszę się, że ponownie mogłem przyczynić się do utrwalenia ważnej chwili moich przyjaciół. Nie ma nic przyjemniejszego!



   Z innych przypadkowych sytuacji, które miały ostatnio miejsce warto wspomnieć o tym, że ponownie pracuję pełną parą. Ponownie mam okazję spotykać - czasami cały ogrom - Klientów i ponownie przynosi mi to wielką przyjemność (po za małymi wyjątkami). Mam ogromną nadzieję, że będzie mi dane przez co najmniej kilka kolejnych lat stawiać czoła wyzwaniom dnia codziennego w pracy. Dlaczego? Ponieważ przez ostatnie pół roku bardziej niż kiedykolwiek doświadczyłem tego uczucia, że bez pracy żyć bym nie potrafił, za wyjątkiem sytuacji, w której pracę zastąpiłbym podróżowaniem bez jakichkolwiek zmartwień.
   Kolejną przypadkową sytuacją było mocne postanowienie stworzenia listy rzeczy, które w życiu chciałbym zrobić. Świetna sprawa. Widziałem już takie listy u blogerów, których artykuły zwykłem czytać i napełniły mnie one kolejnymi pokładami marzeń. Więc zacząłem pisać. Moja lista bardziej przypomina obecnie listę miejsc, w których chciałbym się pojawić, niż rzeczy, które chcę zrobić, ale dam jej jeszcze szansę.
   Bodajże niecały rok temu, zamiast powyższej listy wpadłem na pomysł, aby miejsca, które chcę odwiedzić, nanosić na mapę Google Eartch. Dzięki temu planując wycieczkę nie będzie sytuacji, w której coś przypadkiem w danym rejonie ominę. Znaczków na mapie jest już sporo, ale cały ogrom pozostał jeszcze do naniesienia. Póki co zapełniam Polskę, ale i Europa nie pozostaje daleko w tyle i ostatnimi czasy podczas intensywnego snucia planów na przyszłe wakacje zaczęła się zapełniać niebieskimi punkcikami.

1 komentarz:

  1. Łooo Matko, toć to my :-D My jak najbardziej lubimy te sesje - zawsze wesoło jest, a potem zamiast kilku "poważnych" zdjęć, wychodzi sporo cudaczno - wesołych :-) A co do zwiedzania: chętnie bym się gdzieś przejechała i ta kilkumiesięczna przerwa jest naprawdę trudna (siedzenie w domu bywa dobijające). Ostatnio zamarzyło mi się zobaczenie gór w obecnym stanie, czyli np. jesienne Zakopane i pięknie ośnieżone szczyty... marzenie...

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ostatnim miesiącu