czwartek, 26 grudnia 2013

Przypadkowy post #4

I'm sexy and I know it
   Narzekania nadszedł czas! Właśnie tak! Bo nic mi ostatnio nie wychodzi... A jak nic człowiekowi nie wychodzi przez dłuższy czas, to gotów jeszcze wejść w rutynę z tym całym nic nie wychodzeniem. Oczywiście nie jest tak, że siedzę przed monitorem z podkrążonymi oczami, z tłustymi włosami i cieknącą z kącika ust śliną. Nie. Wyglądam nawet świetnie i właśnie się teraz do Ciebie uśmiecham - widzisz? Jestem zwyczajnie poirytowany i czuję się bezsilnie odnośnie pewnych tematów.
   Problemów i problemików jest wiele. Ja przykładowo wypiłem całą wodę i na biurku mam pustą butelkę, która stoi tu już od tygodnia, a na dodatek chce mi się pić... Masakra! Ok, żarty żartami, a chodzi o to, że zeszły, dwa-tysiące-dwunasty rok i obecny zresztą też, były pod wieloma względami bardzo udane i przez kontrast z tym co będzie w nadchodzącym roku czuję się zawiedziony. Owszem, podczas minionych lat miałem mniejsze i większe zawirowania, ale praktycznie ze wszystkich ciemnych zakamarków wychodziłem wprost na promienie słoneczne. Udawało się naprawdę wiele. I niech mnie! Straciłem pracę, a mimo tego się kręciło.
Jak to nie będzie wyprawy?
   Tymczasem nadchodzi kolejny rok i z obecnej perspektywy nie jestem nim zachwycony. Ogromnym rozczarowaniem było dla mnie to, że mój zaplanowany przez pracodawcę urlop nie pokrywa się z wolnymi terminami moich przyjaciół. To zaś nie pociąga sznurkami odpowiedzialnymi za uruchomienie mojego własnego wypadu na Bałkany. Oczywiście mógłbym spróbować zwiedzić Bałkany inaczej, z inną ekipą, ale nie byłoby to chyba aż tak satysfakcjonujące, jak objechanie kawałka Europy według własnej trasy, według tego, czemu poświęciło się tyle czasu.
   Rozmawiając o tym z dobrą koleżanką, przez chwilę doszliśmy do wspólnego wniosku, że przecież to mniej męczące, brak odpowiedzialności, brak stresu, że coś nie wyjdzie, a więc pewnie dobrze się stało. Ale jednak ja lubię taką odpowiedzialność i tego typu adrenalinę. Lubię to, że siedzę godzinami przed monitorem laptopa i szukam ciekawych miejsc, lubię to, że chociaż do planowanej wyprawy zostało ponad pół roku, mam ją już w większości rozplanowaną. I w końcu lubię to, kiedy ludzie z mojej paczki stwierdzają, że świetnie to zaplanowałem, a oni świetnie się bawili.
A tak to wygląda, kiedy za dużo o wszystkim myślę ;)
   Pozostaje jeszcze praca. Niby jest wszystko dobrze, a nawet świetnie, ale... No właśnie zawsze musi być te cholerne ale! ...ale zmieniłem się z człowieka, który wiedział wszystko, w człowieka, który co chwilę o coś pyta, co chwilę czegoś nie wie. I niby wiedziałem, że tak będzie, niby byłem na to przygotowany, ale to była tak naprawdę fatamorgana mojej wiary w siebie. Tak naprawdę nie przypuszczałem, że znowu stanę się "tym chłopakiem", który ma spory nieogar, tym, który będzie miał problem z uwierzeniem w siebie. Spodziewałem się po sobie więcej... choćby tego, że będę wierzył, iż jestem panem swojej sytuacji.
   Myślę jednak, że wszystko się ułoży. Bo trzeba dostrzegać pozytywy. A jakże! Nikt mi nie powiedział, że na pewno w tym roku na snowboardzie nie pojeżdżę, wiem, że jest jakaś szansa. Wreszcie wyjadę do Pragi i spełnię jedno ze swoich marzeń. Niestety te niesamowite miasto odwiedzę nie z taką ekipą, z którą miałem jechać, kiedy pierwszy raz stwierdziłem: DO DZIEŁA, PODBIJAMY CZECHY! (korzystając z okazji: szukamy dwóch osób do towarzystwa, szczegóły u dołu).  Mam nadzieję, że kiedy dzidzia moich przyjaciół podrośnie, to spędzimy razem jeszcze nie jeden dzień w podróży, bo z kim ja będę tańczył Pszczółkę Maję w hostelowym pokoju?!
   W pracy, mimo ogromu starań nie czuję się wystarczająco świetnym, ale słyszę o sobie miłe słowa, a ostatnio dowiedziałem się, że taki "dołek" u nowych pracowników to jest normalna, naukowo zbada rzecz. Muszę kiedyś o tym poczytać, ponieważ temat ten wydał mi się bardzo interesujący. Po za tym, dopiero minął drugi miesiąc, więc może jestem względem siebie zwyczajnie zbyt wymagający?
   Postanowiłem też, że będę się uśmiechał jeszcze więcej i bez większego powodu, choćby po to aby sprawić przyjemność innym. I to działa. Uśmiechałem się dzisiaj w sklepie i dostałem uśmiech w odpowiedzi od przypadkowej dziewczyny. Niby to tylko układ mięśni twarzy, a potrafi umilić życie. Więc będę się uśmiechał jeszcze częściej! A co! Tobie też polecam - życie będzie piękniejsze!




1 komentarz:

  1. Och tam, dasz radę. Zawsze dajesz radę, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej?

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ostatnim miesiącu