
Przygotowując się do konsumowania trzeciej serii [REC] nie byłem gotowy na szok, który film ten mi zafundował. Spodziewałem się, iż otrzymam obraz na miarę dwóch pierwszych części, coś bardzo dobrego (i uważam, że moje oczekiwania były usprawiedliwione). Jak wspomniałem wyżej, wcześniejsze części [REC] były bardzo dobre, miały interesującą, choć nieskomplikowaną fabułę. Wreszcie zombie posiadły nieco inną genezę, a całość zrealizowana została a’la zagubione taśmy ekipy programu telewizyjnego. Byłem wówczas i jestem nadal przekonany, że od Blair Witch Project są to jedyne filmy, które tak wysoko trzymają poziom mistrza gatunku. Co więcej, pierwszy [REC] to jedyny film w moim życiu, który zmusił mnie do reakcji, której się po sobie nie spodziewałem. Otóż w filmie jest wiele elementów typowego screamera i to jeden z nich doprowadził mnie do wrzasku i zerwania się z kanapy. Mój drogi brat niekrycie lał ze mnie w drugim pokoju, uważam jednak, że przeżycie było tego warte. Wracając do tematu, chcę wyraźnie zaznaczyć, że posiadając taki zapas fabularny i takie pierwowzory, [REC]3 powinien był kontynuować znakomitą passę, mając do tego idealne warunki fabularne. Tak się jednak nie stało.