czwartek, 16 maja 2013

Przypadkowy post #1

   Jeżeli obserwujesz to, co pojawia na Przystani Snów, zapewne spostrzegłeś, że ostatnio regularnie, co czwartek publikuję coś nowego. Mam sporo czasu, który staram się jakoś spożytkować i chociaż wiem, że obok leży i czeka na mnie praca magisterska do napisania, to omijałem ją szerokim łukiem, szukając zabijających czas środków zastępczych. Jestem perfekcjonistą i bardzo lubię, kiedy to co robię jest na wysokim poziomie, a nie byłem w tak dobrej formie, aby pisać tak ważny dla mnie tekst. Patrząc na to wszystko jestem czasami wściekły na to, że mój świat układa się tak dziwnie. Kiedy miałem formę do pisania i tryskałem energią, brakowało mi czasu, którego dużo poświęcałem mojemu pracodawcy. Później było dużo stresu, przez który mało spałem i jeszcze więcej pracowałem, co mnie wykańczało. Kiedy wreszcie opanowałem kryzys i wyszedłem na prostą, wszystko runęło zaledwie jednego dnia i nagle po trzech miesiącach wytężonego procesu zamykania marketu pojawił się tak bardzo wyglądany czas. I co z tego, skoro przez ostatnie miesiące nie byłem w stanie niczego napisać? Czułem się, jakby mi ktoś założył blokadę na moją, bądź co bądź, dobrą umiejętność pisania. Swoją drogą, to niesamowite, jak okrutne w skutkach może być pojawienie się takiej psychicznej blokady.
Nowe opowiadanko i słowna wizualizacja nocnej niemocy twórczej
   Przez miesiące nie byłem w stanie skonstruować dłuższych fragmentów wypowiedzi zarówno podczas pisania krótkich opowiadań, jak i pracy, co doprowadzało mnie momentami do furii. Ale jak to mam w zwyczaju, emocje zachowałem dla siebie i jedynie, kiedy ktoś pytał o to jak mi idzie pisanie magisterki miałem ochotę wyskoczyć z siebie i stanąć obok. Ostatnio, ku mojej uciesze, blokada zaczęła pękać. Małymi kroczkami rozpocząłem odbudowywanie wiary w samego siebie, przez blog. W międzyczasie uczestniczyłem w pisaniu powieści kolektywnej, oraz wykopałem notatki i materiały do magisterki. W kwietniu, po marcowej stagnacji wreszcie udało mi się przełamać barierę w pół, a przede mną – mam nadzieję – dużo pracy nad pracą, blogiem, oraz projektami pobocznymi. 
   Po mojej prawej stronie leżą materiały do pracy magisterskiej gotowe do działania, po mojej lewej stronie zeszyt A4, który już działa: kilka stron krótkiego opowiadania, które niebawem zostanie zakończone, a w głowie (wreszcie!) zamysł na kontynuowanie mojego najważniejszego projektu, jakim jest Wewnątrz. Po cichu liczę, że po drodze wychodzenia na prostą nie spotkam większej ilości przeszkód i kiedy ktoś mnie zapyta, co tam u mnie, będę mógł szczerze odpowiedzieć, że znowu wszystko jest po mojej myśli.

1 komentarz:

  1. A więc natchnienia życzę i czekam na ten czas, kiedy to będzie po Twojej myśli :) I jeszcze mi się przypomniało powiedzenie z dzieciństwa - "Wszystko mija, nawet najdłuższa żmija". Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Najczęściej czytane w ostatnim miesiącu